Ciało naprzód!

Spędziłam wakacje w wielu pięknych miejscach, ale nie mam z nich zbyt wielu zdjęć, na których widać mnie całą. Powód jest najbanalniejszy pod słońcem – wstydziłam się swojej figury w kostiumie kąpielowym. Nie jestem jedyna, bo wygląd ciała to temat, którym najczęściej zawstydza się kobiety. Przy okazji mierzenia nowego kostiumu przeprowadzam więc na sobie seans samoakceptacji. Jak mi poszło?

Wybieranie kostiumu kąpielowego wcale nie jest prostą sprawą. W przymierzalni konfrontuję się ze swoim ciałem, które nie przypomina ideału ery Instagrama (jeśli już mam podać punkt odniesienia, to oscyluje gdzieś w połowie poprzedniego wieku) i które, uwaga, od jakiegoś czasu staram się lubić. Widzę fałdki i dołeczki, ale nie odwracam od nich wzroku, tylko próbuję spacyfikować wewnętrznego krytyka. Widzę tłuszcz, którego jest dziesięć kilo więcej odkąd zachorowałam na chorobę Hashimoto (i który sukcesywnie, ale jednak powoli, tracę). Widzę brzuch, który nie jest tak płaski, jakbym chciała, mimo że nad nim ostatnio pracuję. Wnętrza ud, wiotkie, odkąd zaczęłam dorastać. Biust – duży, a przez to kłopotliwy. Przez wiele lat wydawał mi się mocno przecenianym atrybutem kobiecości – serio! Ciężko dobrać do niego kostium, o wiązanym na troczki bikini w stylu boho nie wspominając. Prawdę mówiąc, większość kostiumów na duży biust bardziej przypomina pancerz ochronny niż kawałek garderoby stworzony z myślą o pływaniu i letniej beztrosce. 

W lustrze w przymierzalni przede wszystkim jednak widzę siebie. Taką, jaką jestem – po prostu. Bez wystudiowanej pozy, wciągniętego brzucha czy filtra z efektem blur. A ponieważ dopiero uczę się lubić to, co widzę, mój wewnętrzny dialog jest pełen sprzeczności. Z jednej strony pojawia się niezadowolenie i… wstyd (piszę to bez kokieterii, niestety). Mam ochotę odwrócić wzrok, bo nie wyglądam jak np. Barbara Palvin na okładce Sports Illustrated. Z drugiej, do głosu dobija się rozsądek, który mówi, że Barbara Palvin to Barbara Palvin, a ja to ja. Mam 36 lat, ważę 63 kilo i na tyle wyglądam. Nie ma nad czym płakać, pora to wreszcie pokochać, pogodzić się z dodatkowymi kilogramami, zapomnieć, że kiedyś było ich mniej. Tylko… dlaczego to takie trudne? Ten drugi głos lubi mnie łajać za to, że nie mam jeszcze doktoratu z samozachwytu. Tyle nad sobą pracujesz, a wciąż siebie nie lubisz – słyszę i to też nie jest przyjemne. Ostatnio pojawiła się jednak we mnie nowa perspektywa, głos, który chce wyrwać się spomiędzy polaryzujących sprzeczności. Taki, który widzi i nieco za duży brzuch, i fajny biust. Który daje mi prawo do tego, żeby niektórych rzeczy w sobie nie lubić, zamiast w ramach hurraoptymistycznie rozumianej ciałopozytywności wmawiać sobie, że jestem doskonała w każdym calu. Nie jestem, ale jednocześnie nie muszę się siebie wstydzić. Mam też prawo nad sobą pracować. Upubliczniając zaś właśnie zdjęcie swojej „nieidealnej” sylwetki w kostiumie dołączam do wspaniałej rebelii wszystkich tych kobiet, które nie chcą się już dłużej godzić na wyśrubowane, nierealne standardy piękności. Odwaga? Biorąc pod uwagę głos numer jeden – tak. – Bez przesady, już dawno powinnaś mieć to przerobione – studzi mój zapał głos numer dwa. Wsłuchując się zaś w ten nowy głos pośrodku jestem w stanie przekroczyć własną strefę komfortu, by zmienić przekonania o kobiecym ciele. Przede wszystkim swoje, ale, kto wie, może też innych?

fot. Bodymaps

Kiedy dziewczyny z Bodymaps, marki zajmującej się kostiumami kąpielowymi, ogłosiły na Facebooku, że chcą zrobić sesję z kobietami o różnych typach sylwetek, od razu się do nich zgłosiłam. Owszem, tuż przed samą sesją miałam wątpliwości, czy to jednak nie będzie zbytni ekshibicjonizm. Po sesji musiałam kilka razy przejrzeć zdjęcia, żeby oswoić się z myślą, że jednak nie jestem i nigdy nie będę Barbarą Palvin. Mój wewnętrzny krytyk nie próżnował, ale mimo to w końcu pomyślałam „naprawdę nie jest źle!”. Prawdę mówiąc na tym etapie uciszenie go wydaje mi się dużo większym sukcesem niż zrzucenie jakichkolwiek kilogramów. Odkąd nie tracę energii na jego biadolenie, trzymanie się zdrowej diety i zapał do ćwiczeń przychodzą mi jakby łatwiej. Moja sesja stała się zaś częścią projektu Atlas Ciał. Każda z kobiet, które w nim wystąpiły, jest kompletnie inna, każda w kostiumach Bodymaps wygląda pięknie! Czuję się zaszczycona, że mogłam stać się częścią tej cudownej, ciałopozytywnej inicjatywy.

Kostiumy Bodymaps to oddzielny temat…. Są kompletnie inne od tych znanych z sieciówek. Idealne, jeśli nie chcesz wyglądać wyzywająco, za to bardzo stylowo. Piękne! Zaprojektowane przez Ewę Stępnowską, inspirowane latami 50., 60., i 70., uszyte w Polsce z ekotkaniny, która powstaje z recyklingowanych sieci rybackich i jest przy tym niezwykle wytrzymała na wodę, słońce, chlor oraz kremy z filtrami. Wygodne i trzymające w ryzach nawet mój ciężki, duży biust (polecam zwłaszcza jednoczęściowy model Dina oraz górę Patti od dwuczęściowego). Czuję się w nich kobieco i zmysłowo, niezależnie od tego, czy właśnie sączę aperola przy molo, czy nurkuję w basenie na wstrzymanym oddechu.

Ewa i Ada, czyli team Bodymaps, stworzyły zaś podczas mierzenia i sesji tak przyjazną atmosferę, że z ich butiku wyszłam roześmiana od ucha do ucha, a ten stan utrzymywał się jeszcze dobrych kilka dni. – Kochamy brzuchy! – wyznała Ada, gdy próbowałam (a jednak) na swój ponarzekać. Co tam fałdki i dołeczki! Nadprogramowe kilogramy! Znienawidzony przedwakacyjny rytuał, mierzenie kostiumów w poszukiwaniu tego jedynego, który i tak do tej pory okazywał się zaledwie „w miarę”, jeszcze nigdy nie był dla mnie tak uskrzydlający! Model Dina w połyskującym szmaragdzie, który wybrałam na koniec, bosko eksponuje dekolt, zgrabnie opina brzuch, a na plecach ma stylowo skrzyżowane ramiączka. Czuję, że będzie gwiazdą wrześniowego rejsu na Sardynię, spontanicznych weekendów nad jeziorem oraz niejednej wyprawy na basen. 

fot. Bodymaps

2 myśli na temat “Ciało naprzód!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s